15 października – DZIEŃ DZIECKA UTRACONEGO...

ŚLADY STASIA...

15 października – DZIEŃ DZIECKA UTRACONEGO… ŚLADY STASIA…

“Ta nasza stópka wisi nam w sypialni nad łóżkiem… mam świadomość, że tam jest

– ale jak ostatnio wyciągnęłam tę kartkę z ramki… to nagle zdałam sobie sprawę z tego, że to nie jest jakieś ksero – tylko jego nózia i rączka odbita. Nie mogłam przestać tulić i całować tej kartki, z tymi śladami po nim…” – wspomina Anna, mama: Bartusia, Marcelka i jego bliźniaka Stasia, który zmarł przed narodzinami…

Ciążę trzeba było rozwiązać w 28 tygodniu… Ten dzień poprzedził niepokój związany z tym, że kobieta w pewnym momencie nie czuła ruchów jednego dziecka. Przyszła mama od razu zauważyła różnicę: “Wcześniej Staś był rozrabiaką… Marcyś spokojnie sobie siedział, a Stasio nie pozwolił mi nawet obrócić się na drugi bok, bo zaraz boksował w brzuszku…” Odbite: stópka i rączka – przypominają te ruchy dziecka, które nagle ucichły… Przywołują w pamięci też dzień, w którym cała rodzina – mama, tata i starszy brat – poszła na USG. Wcześniejsze podenerwowanie minęło po zapewnieniach lekarza, że wszystko jest w porządku. Wrócił spokój i rodzice zapragnęli, żeby Bartuś mógł zobaczyć młodszych braci na monitorze podczas badania. W gabinecie usłyszeli, że syn powinien jednak wyjść: “Dowiedzieliśmy się, że jedno serduszko nie bije… Stwierdzono, że ciążę trzeba zakończyć, żeby ratować Marcelka. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar…”
Po cesarskim cięciu, mamie podano najpierw zmarłego synka, żeby się z nim pożegnała: “Dostałam go pięknie owiniętego, w białą pieluszkę tetrową jak w beciku… takiego maleńkiego, śpiącego aniołka… Był idealny. Miał piękne blond włoski, piękne czerwone usteczka i rzęski tak długie i prościutkie, jak druciki. Nie ma dnia, żebym nie myślała o nim…” – także o tym, jak wyglądałby teraz: “… myślę, że identycznie jak Marcyś… w końcu mieli być tacy sami… Chociaż zastanawiam się, czy miałby kręcone włoski…” Pani Anna przyznaje, że choć minęło już pięć lat – to te wspomnienia bolą równie mocno. Marcelek – drugi z bliźniaków, który przeżył – jest dziś niesamodzielny, pod opieką Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci… był skrajnym wcześniakiem, ma mnóstwo problemów ze zdrowiem – ale to, że JEST… daje rodzicom radość każdego dnia. Mama uważa, że synek ma swojego Anioła Stróża, który nad nim czuwa – a jest nim zmarły braciszek Staś. Co jakiś czas jednak pojawia się myśl: Co by było gdyby…? “Myślę, że gdyby nie stało się to, co się stało… obaj byliby zdrowi, chodziliby już do przedszkola i grali z Bartkiem na Xbox’ie. Wszystko wyglądałoby inaczej…”
Pani Anna wspomina, że gdy zobaczyła Stasia – trudno było jej się z nim pożegnać… natomiast bardzo chciała, żeby synek pozostawił po sobie jakiś ślad… Każdy człowiek pozostawia po sobie ślad – a jemu ta szansa została odebrana. Miałby zniknąć nagle, jakby go nigdy nie było? Przecież był! Biło jego serce, mama czuła ruchy i… zobaczyła go… Dlatego poprosiła o odbicie stópki i rączki… Dziś jest to dla rodziny jedyna, najcenniejsza pamiątka…


Małopolskie Hospicjum dla Dzieci wspiera rodziców na każdym etapie: odchodzenia, pożegnania, żałoby i później… tak długo, jak długo tego potrzebują… I właśnie o tym rozmawialiśmy z psychologiem, Urszulą Węgrzyk.

Czego potrzebują rodzice po stracie dziecka?

Zdecydowanie potrzebują wsparcia i opieki, a co najważniejsze – zwykłego wysłuchania. Ważne jest nieunikanie tematu śmierci dziecka i dostosowanie się do rozmówcy-rodzica. Pod żadnym pozorem nie wolno umniejszać tragedii. Każda strata: czy to dziecka kilkuletniego, czy też jeszcze nienarodzonego – jest ogromnym ciężarem… dlatego nie wolno nam porównywać jej do niczego innego. Trzeba również pokazać rodzicom, że mają prawo do różnych uczuć – nie tylko do smutku, żalu i rozpaczy… ale też, na przykład do złości. W dalszej perspektywie, potrzebują także wsparcia w ponownym odszukaniu sensu i radości z życia… a także odnalezienia w nim przestrzeni dla już nieżyjącego bliskiego. Zapewniając im te rzeczy i wykazując się przy tym ogromnym wyczuciem i elastycznością – dajemy im wszystko to, co możemy w zaistniałej sytuacji.

Czy rodzice nieuleczalnie chorych dzieci mogą przygotować się do momentu śmierci córki/syna? Przecież często słyszą, że ona nadejdzie… Czy w związku z tym, jest im choć trochę łatwiej?

Nie ma odpowiedniego sposobu na radzenie sobie ze śmiercią dziecka. Każdy podchodzi do niej indywidualnie. Najważniejsze to pozwolić sobie na żałobę, akceptację straty i dopuszczenie do siebie targających emocji. Ich spektrum może być przytłaczająco ogromne dla rodziców. Dlatego muszą wiedzieć, że są one w stu procentach normalne i że – niestety – muszą się z nimi zmierzyć… najlepiej pod opieką specjalisty. Uważam również, że nie da się przygotować na odejście chorego dziecka. Nawet, jeśli rodzic myśli, że mu się udało… to nie uniknie cierpienia po jego śmierci.

Dlaczego osieroceni rodzice nie powinni zostać sami ze swoimi emocjami?

Ponieważ wyrzucenie z siebie trudnych emocji jest najlepszym lekarstwem. Nie należy dusić ich w sobie, bo zostaną stłamszone, niezrozumiane i niezinterpretowane… co może doprowadzić do jeszcze większej frustracji i cierpienia.

Czy rodzice często tworzą w domach “miejsca pamięci dziecka”: zdjęcie otoczone kwiatami, świece, kwiaty w miejscu gdzie stało łóżko…?

Bardzo często. Z reguły są to same zdjęcia – na ścianach, regałach, szafkach. Pojawiają się też świecie, ukochane pluszaki, cytaty, aniołki, rzadziej kwiaty. Prawie każda rodzina, którą poznałam – ma takie miejsce. Są jednak też tacy, którzy chcą uciec od wspomnień: wyrzucają zabawki, chowają zdjęcia, przemeblowują dawne pokoje dzieci. Cierpienie jest dla nich zbyt duże, by móc konfrontować się ze wspomnieniami w każdej chwili, w której spojrzą na zgromadzone pamiątki.

Pomagają nam

Kontakt

Małopolskie Hospicjum dla Dzieci w Krakowie

Organizacja Pożytku Publicznego
Ul. Odmętowa 4
31-979 Kraków
KRS 0000249071
NIP 6782972883
REGON 120197627
Nr konta w banku:
PKO BP: 40 1020 2892 0000 5702 0179 5541
Tytułem: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE MHD

forum

Obsługa IT: system-a
Projekt: hxsLogo2