NA ROWERACH DOOKOŁA ALBANII...

NA ROWERACH DOOKOŁA ALBANII…

Zakończyła się siódma WYPRAWA DLA HOSPICJUM…

…A rozpoczęła się od mocnego akcentu – dlatego, że podróżników powitało w Albanii trzęsienie ziemi: “Wstrząsy nie były zbyt silne… ale wystarczyły, żeby wywołać lawinę kamieni. Słychać było hałas dochodzący z gór…” – powiedział nam Sylwester Walasek, uczestnik i organizator wyprawy. Później była już cała lawina przygód i zdarzeń: trudniejszych – z którymi trzeba było się zmierzyć… ale też zabawnych i wzruszających. Wszystkie spowodowały, że dziś – już po powrocie – każdy z dziesięciu, wrześniowych dni… wspominany jest przez: Sylwka, Rafała i Tomka – jako: wyjątkowy, niezwykły… taki, na który warto czekać, aby go przeżyć.

    TRUDNOŚCI…

Zaczynamy od problemów – bo od nich rozpoczęła się wyprawa… choć jej uczestnicy wolą je nazywać pierwszymi przygodami. 🙂
Tuż przed wyjazdem do Albanii – a dokładnie: tego samego dnia – jeden z rowerów uległ uszkodzeniu. Na szczęście szybko okazało się, że jest zapasowy sprzęt, który można równie błyskawicznie przygotować tak – aby nadawał się na tę wymagającą trasę. Rower musiał być w pełni sprawny – bo choć do Albanii był dowieziony samochodem… to na miejscu czekały do pokonania: strome, górskie drogi pokryte żwirem i większymi kamieniami: “Niekiedy, w ciągu tego samego dnia przejeżdżaliśmy ponad dwa kilometry stromo w górę i dwa kilometry w dół. To jedna z najtrudniejszych moich wypraw… ale widoki rekompensują zmęczenie…” – relacjonował Sylwek, jeszcze podczas pobytu na Półwyspie Bałkańskim. Z kolei po powrocie przyznał, że w trójkę byli tak zdeterminowani, żeby osiągnąć cel… że w ogóle nie brali pod uwagę tego, że może im się to nie udać: “Stanęliśmy przed jednym z bardziej stromych podjazdów… Był ciężki technicznie, pokryty takimi luźnymi, osypującymi się kamieniami. Zaczepili nas Czesi… Popatrzyli na nas, na nasze opony i pukali się w głowę, mówiąc: że nie wyjedziemy. Wiedzieliśmy jednak, że przejechaliśmy już tak wiele odcinków, o różnych stopniach trudności… że tym razem też sobie poradzimy. I udało się!”
Wzdłuż tych wjazdów i zjazdów była przepaść – która wywoływała dodatkowe emocje, a kolejny element to temperatura: gorąco… między 30 a 35 stopni.
Pojawiały się więc i te słabsze momenty – jednak uczestnicy wyprawy twierdzą, że byli na nie przygotowani… choć od początku nie wątpili w to, że uda im się przejechać Albanię dookoła na dwóch kółkach: “O kondycję nie martwiłem się, bo jeżdżę rowerem cały rok… a poza tym wiedziałem, że organizm przyzwyczaja się do długiej całodziennej jazdy. Gorzej z rowerem – już na miejscu obawiałem się, czy wytrzyma trudy wyprawy…” – wyznał Rafał, którego rower faktycznie miał “przerwę techniczną”. Po wypadku – który zresztą pokazał, jak nieprzewidywalna i niebezpieczna może być trasa – sprzęt Rafała wymagał naprawy… Na szczęście udało się go szybko postawić na dwa koła. W przypadku uczestnika wyprawy, skończyło się tylko na kilku siniakach – dlatego niemal od razu mógł jechać dalej.
Odpoczynek? Najczęściej były to noclegi pod namiotem – ale nie zawsze udawało się go rozbić przed wieczorem. Zdarzyło się i tak, że namiot trzeba było stawiać po zmroku i wtedy nie dało się już szukać wygodnego podłoża… musiała wystarczyć kamienista ziemia.

 LUDZIE…

To najważniejszy element wspomnień. Ludzie, to przede wszystkim Albańczycy – podobno bardzo mili, pogodni i chętni do pomocy… ale to także przypadkowo spotkane osoby z różnych krajów.
Celem wyprawy – poza przejechaniem zaplanowanej trasy – były rozmowy… informowanie o Małopolskim Hospicjum dla Dzieci i zachęcanie do wsparcia jego działalności. Reakcje? Najczęściej: zdziwienie i podziw, że są osoby które podejmują takie wyzwanie – pokonują wiele kilometrów w trudnych warunkach, żeby pomóc innym: “Szczególnie zapisała mi się w pamięci Albanka, która prowadziła jeden z kempingów. Z zainteresowaniem słuchała o Hospicjum, o przewlekle i nieuleczalnie chorych dzieciach… o tym, że to one i ich bliscy motywują nas do działania… że to dla nich ta wyprawa. Powtarzała, że super… że to wspaniała inicjatywa. Wyprzytulała nas… Chyba była wzruszona. Wzięła dużo ulotek z informacją o Hospicjum i obiecała, że będzie je rozdawała osobom, które się u niej zatrzymają…” – wspomina organizator wyprawy. Pod wrażeniem byli też Holendrzy, którzy zbierali pieniądze na budowę szkoły w Albanii i obywatel Niemiec, który podróżuje po świecie kamperem oklejonym różnymi znaczkami – opowiadał o nich i zaproponował, żeby do tej kolekcji dołączyły też naklejki Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci… w ten sposób informacja o Hospicjum wyruszyła w dalszą drogę – także kamperem. Wśród nowo poznanych osób byli także Polacy – którzy obiecali, że odwiedzą stronę internetową i profile MHD w mediach społecznościowych… że będą obserwowali i wspierali. Jeżeli już nas znaleźliście – SERDECZNIE POZDRAWIAMY! 🙂

   UCZESTNICY WYPRAWY…

Sylwek – inicjator i organizator wszystkich wypraw – sam zgłosił się z pomysłem, że będzie podróżował dla Hospicjum… sam też wybiera kierunek i planuje trasę – właśnie zrobił to po raz siódmy! Było już wejście na Kazbek – jeden z najwyższych szczytów Kaukazu, przejazd Wschodnim Szlakiem Rowerowym Green Velo – prowadzącym przez pięć województw… przejeżdżał też przez Kazachstan i Kirgistan oraz – także na dwóch kółkach – pokonywał trasy w Rumunii… mimo, że miał tam poważny wypadek – nie zniechęcił się… po powrocie obmyślał  już następną eskapadę. Sylwek sam też kompletuje ekipy, które razem z nim realizują kolejne misje… Na rowerze dookoła Albanii – pojechał z nim Tomek, który był też w Kazachstanie i Kirgistanie. Z kolei dla trzeciego uczestnika – Rafała… to była pierwsza Wyprawa dla Hospicjum. Odnaleźli się z Sylwkiem na jednym z forów internetowych. Rafał odpowiedział na post Sylwka – była tam informacja o tym, że poszukuje towarzysza podróży: “Nie wahałem się ani chwili… zwłaszcza, że cel jest zacny. Nawet, jeśli jedna osoba dowie się o działalności Hospicjum i zaangażuje się w jakiś sposób – to warto! A pomaganie innym, na pewno dodaje sił na takim wyjeździe…” – podkreślił Rafał i dodał, że już rozmawiał z Sylwkiem o planach na przyszły rok… ale jeszcze nie chcą zdradzać szczegółów. 😉

    BYŁO PIĘKNIE! 🙂

Niemal codziennie, przez dziesięć dni dostawaliśmy zdjęcia – dzięki którym mogliśmy relacjonować wyprawę na naszym Facebook’u i Instagramie. Nie musimy więc pytać podróżników o widoki: góry, przestrzeń, morze, plaże… wszystko robi wrażenie: “Pustkowie, palmy, oliwki… najlepszy odpoczynek po całym dniu jazdy na rowerze…” – stwierdził Sylwek, a Rafał dodał: “Przyroda, towarzysze wyprawy, jedzenie – niemal na każdym kroku pyszne owoce i warzywa – oraz życzliwość Albańczyków… To największe atuty!” – które najwyraźniej rekompensowały te liczne przecież trudy, bo wszyscy panowie mówią zgodnie: “Było warto!” Cała trójka doskonale się też ze sobą zgrała i dogadywała – co sprzyjało dobrej atmosferze podczas wyprawy.

Sylwek, Rafał i Tomek przejechali prawie 800 kilometrów, a gdyby zsumować wszystkie momenty, w których mieli „pod górkę” – to spokojnie można powiedzieć, że cztery razy wjechali na Rysy i z nich zjechali. 🙂

  “Dziękujemy wszystkim, którzy nam kibicowali, trzymali kciuki, obserwowali relacje z wyprawy i lajkowali… Czuliśmy Waszą energię i ona dała nam tę moc. Cieszymy się, że mogliśmy reprezentować w Albanii Małopolskie Hospicjum dla Dzieci…” – napisał Sylwester Walasek.

TO MY CIESZYMY SIĘ, że jesteście z nami i DZIĘKUJEMY! 🙂

Pomagają nam

Kontakt

Małopolskie Hospicjum dla Dzieci w Krakowie

Organizacja Pożytku Publicznego
Ul. Odmętowa 4
31-979 Kraków
KRS 0000249071
NIP 6782972883
REGON 120197627
Nr konta w banku:
PKO BP: 40 1020 2892 0000 5702 0179 5541
Tytułem: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE MHD

forum

Obsługa IT: system-a
Projekt: hxsLogo2